poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 1.

Siedzieliśmy na tej ławce dość długo, gdy nagle blondyn przerwał niezręczną ciszę.
- Może przeniesiemy się do mnie? Jest tu dość zimno - Powiedział patrząc na mnie.
- Praktycznie się nie znamy - Popatrzyłam na niego.
- Wiem, ale widzę jak trzęsiesz się z zimna. Nie pozwolę ci tu zostać - Powiedział i złapał mnie za rękę.
- No dobrze, ale nie na długo - Złapałam jego dłoń. Była zimna, lecz bardzo delikatna.
Szliśmy wzdłuż ulic. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Od dłuższego czasu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.. Prawdziwy uśmiech.
- To tutaj - Powiedział pokazując na wielki biały dom.
- Tutaj mieszkasz? - Zapytałam ze zdumieniem.
- Tak, wchodź - Otworzył mi drzwi i kazał wejść.
Weszłam przez próg i stanęłam w długim holu.
- Chodźmy na górę - Powiedział kierując dłonią na schody.
Szłam za nim czując jego męskie perfumy. Weszłam do pomieszczenia. Ten pokój wyglądał jak mój, ale inne meble. Z zaciekawieniem obejrzałam na ściany.
- Jest taki jak mój. Ciemny, zwyczajny - Lekko uśmiechnęłam się.
- Nie chciałem czegoś nadzwyczajnego. Wystarczy mi tylko pokój gdzie mogę być sam - Podszedł do okna.
Poczułam lekki ucisk w ręce i mokrą ciecz. Wykorzystując sytuację kiedy był odwrócony, podwinęłam rękaw żakietu i obejrzałam rękę.
- Cholera! - Szepnęłam zła, gdy zobaczyłam czerwony bandaż. Ten usłyszał to i odwrócił się, a ja w ostatnim momencie schowałam dłoń za plecy.
- Coś się stało? - Zapytał podchodząc do mnie.
- Nie - Wycedziłam przez zęby. Pokręcił głową i pociągnął za moją obolałą rękę.
- Zostaw!
- Mmm. Przyniosę bandaż i wodę - Powiedział spokojnie wychodząc z pokoju.
- Zostań.
Usiadłam na łóżko ściągając marynarkę. Krzyczałam w duchu, dlaczego akurat teraz musiało się to stać. W tym momencie do pokoju wszedł blondyn z miską wody i bandażem.
Przewróciłam oczami.
- Nie denerwuj się - Mruknął kucając przede mną i ściągając brudny materiał z mojego nadgarstka.
- Będę! - Krzyknęłam wyrywając się - Zostaw mnie!
- Cholera! Poczekaj wiem co robię - Warknął trzymając mnie. Po chwili uległam, wiedząc, że ucieczka nic nie da. Chłopak opatrzył mi rękę i bez słowa wyszedł z pokoju. Po moim policzku spłynęła łza.
Zdenerwowana zeszłam na dół wciągając na siebie swój żakiet. Wybiegłam z domu kierując się na najbliższy przystanek.
Obcasem stukałam o ziemię czekając na autobus, gdy nagle usłyszałam wołania.
Odwróciłam się i ujrzałam Niall'a biegnącego do mnie. Przeklnęłam pod nosem.
- Niki - Odwróciłam się do chłopaka, niepewnie podszedł do mnie i chwycił za ramiona. Ja zdenerwowana wyrwałam się mu.
- Nie dotykaj mnie - Wysyczałam przez zęby. Ten odsunął się ode mnie.
- Dlaczego..
- Nie dotykaj mnie - Przerwałam mu.
- Po prostu tego nie rób, a teraz chcę wrócić do domu.
- Odwiozę cię. Autem - Szepnął niepewnie.
- N-nie. Nie chcę - Dukałam przez łzy. Chłopak przytulił mnie, ale ponownie wyrwałam się i zaczęłam uciekać.
- Proszę poczekaj, nic ci nie zrobię - Krzyczał biegnąc za mną. Ja zmęczona oparłam się o murowaną ścianę, ciężko oddychając. Po chwili dotarł do mnie Niall.
- Zaufaj mi. Nic ci nie zrobię.
- A skąd to mogę wiedzieć?! - Krzyknęłam łkając - Tamten chłopak też tak mówił!
- Proszę - Chwycił moje palce - Obiecuję.
Zrobiłam to. Wpadłam mu w ramiona głośno płacząc. Irlandczyk przycisnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Łzy wpływały mi do buzi, a krople po makijażu rozmazywały się po całej twarzy.
- Cii - Szepnął próbując mnie uspokoić. Spojrzałam na niego, a po chwili puściłam chłopaka.
- Chodźmy.


Ponownie znalazłam się w pokoju chłopaka. Zdjęłam żakiet i usiadłam na łóżku po turecku. Usiadł na przeciwko mnie i chwycił za okaleczoną dłoń.
- Mogę? - Zapytał, a ja pokiwałam głową.
Położył moją prawą tak, że wewnętrzna strona była u góry. Podciągnął rękaw bluzy. W taki sam sposób ułożył swoją dłoń, jak i moją.
Na nadgarstku widniał taki sam bandaż, jaki ja mam. Spojrzałam mu w oczy, a ten zrobił grymas na twarzy.
- Dlacz..
- Kiedyś się dowiesz, obiecuję - Przerwał mi.
- Ale teraz za wcześnie.
- Rozumiem - Powiedziałam speszona. W pokoju nastała niezręczna cisza. Wpatrywałam się na jego nadgarstek ze skupieniem.
- Wiem co ci się stało - Powiedział półszeptem, a ja podniosłam wzrok na jego twarz.
- Przykro mi.
- Wszyscy tak mówią. Wszystkim jest przykro. Ale nikt nic nie wie, nie wie jak to jest.
- Rozumiem cię.
- Nie rozumiesz. Nie wiesz jak to jest być w ciąży z obcym facetem! Nie wiesz jak to jest jak się poroni. Nie wiesz - Mówiłam przez łzy.
- Przepraszam - Przytulił mnie.
- Nie powinienem tego mówić.


- Powiedz mi.. Czy ty jesteś ten słynny Niall Horan? - Zapytałam siedząc na przeciwko niego.
- A jednak mnie znasz - Powiedział bawiąc się swoimi palcami.
- Słyszałam kiedyś o tobie, ale nie znam twojej muzyki. Przepraszam, ale słucham innego gatunku. Tłumaczyłam.
- Rozumiem - Uśmiechnął się lekko.
- Ale skoro nie znam.. To może mi coś zademonstrujesz? - Uniosłam kącik ust patrząc mu w oczy. Ten wstał z łóżka i podszedł do ściany po wisząca tam gitarę. Po chwili siedział już przy mnie i stroił instrument.
- Wybierz numer od jeden do dwanaście - Mówił brzdąkając strunami.
- Sześć - Powiedziałam spokojnie.
- Torn - Uśmiechnął się po czym zaczął grać melodię.
- " I thought I saw a girl brought to life,
She was warm, she came around, like she was dignified,
She showed me what it was to cry,
I couldn't be that girl, I adored.
You don't seem to know, seem to care, what your heart is for,
But I don't know her anymore.

There's nothing left I used to cry,
My conversetion has run dry,
That's what's goin' on,
Nothing's fine. I'm torn..
I'm all out of faith,
This is how I feel,
I'm cold and I'm shamed,

Lying naked on the floor.
Illusion never changed,
Into something real,
I'm wide awake and I can see the perfect sky is torn,
You're a little late, I'm already torn..

I'm already torn.. " - Zakończył piosenkę ze smutną miną. W moich oczach pojawiły się łzy.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.
- Jesteś niesamowity - Chłopak objął mnie ramieniem.
- Po prostu niesamowita piosenka. Tylko tyle - Szepnął mi do ucha.
- Ty jesteś niesamowity - Powiedziałam patrząc na niego. Chłopak spojrzał mi w oczy i tak staliśmy w bezruchu dłuższy czas. W końcu opamiętałam się.
- Ymm.. Muszę już iść, późno się zrobiło.
- Odprowadzić cię? - Zapytał odwieszając gitarę na swoje miejsce.
- Może od..
- Odprowadź - Przerwałam mu, bo wiedziałam co chce powiedzieć.
- Chodźmy - Ponownie objął mnie ramieniem i razem wyszliśmy z domu. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu.

Doszliśmy pod mój dom. Już piątą minutę stoimy naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy.
- Wejdziesz? Rodzice wrócą na pewno w nocy - Zaproponowałam, ponieważ było strasznie zimno.
- Nie, będę już wracał - Mówił patrząc na czubki swoich butów.
- Zadzwoń jak będziesz już w domu - Musnęłam ustami jego policzek, a on uśmiechnął się czerwieniąc. Zachichotałam i włożyłam mu do ręki papierek z ciągiem cyfr.
- Dobranoc Nicole - Szepnął odchodząc w przeciwną stronę.
- Dobranoc - Odpowiedziałam, gdy nie zostało po nim śladu.

Czy to przypadek? Los? Dwoje podobnych ludzi spotyka się przypadkiem. Rozmawiają o problemach, chociaż prawie się nie znają. W końcu jedna z nich czuje, że ktoś jest dla niego wyjątkowy. Ale jak? Jak można po jednym dniu sądzić, że ta osoba jest wspaniała, wyjątkowa?
Prawie nic o niej nie wie, a już myśli, że ktoś komu może zaufać. Jak to możliwe?

Leżę na łóżku w piżamie, czekając na telefon od chłopaka. Patrze się w wyświetlacz z niecierpliwością. Po chwili zaczynam go mocno ściskać tak, że moje ręce stają się czerwone.
W końcu. Zadzwonił. Po chwili odebrałam i przyłożyłam słuchawkę do ucha.

- Czekałam na telefon - Szepnęłam.
- A ja biegłem do domu, by jak najszybciej cię usłyszeć - Chłopak lekko zaśmiał się.
- Dotarłeś do domu? - Zapytałam po chwili.
- Leżę na łóżku. Błoga cisza - Mówił cicho.
- Dałabym wszystko, żeby mieć taką na co dzień - Uśmiechnęłam się do siebie.
- Spotkamy się jutro? - Zmienił temat.
- Pewnie - Mruknęłam.
- Zadzwonię jutro. Dobranoc.
- Pa - Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na nocny stolik. Przykryłam się grubą kołdrą przymykając oczy.

Długi rozdział wiem, ale mam nadzieję, że się podoba : )
PROSZĘ O KOMENTARZE. Starałam się : (



wtorek, 21 stycznia 2014

Prolog

Mówią, że życie jest piękne.
Kto tak mówi? Ludzie mający wszystko. Kochającą rodzinę, przyjaciół, chłopaka, psa, pieniądze..
A ja? Ja mam nadzianych rodziców i jedną przyjaciółkę.

Zrobiłam kolejne cięcie, tym razem wzdłuż mojej ręki. Ciepła krew spływała po niej kapiąc na mój biały dywan. Wyrzuciłam żyletkę za siebie i tą samą rękom starłam łzy lejące się z moich oczu. Od pewnego czasu okaleczanie się sprawia mi dziwną przyjemność. Z każdym nacięciem chcę więcej i więcej. Jestem uzależniona? Możliwe.

Wstałam z ziemi i pobiegłam do łazienki by umyć i obandażować krwawiącą rękę. Gdy już to zrobiłam spojrzałam w lustro. Opuszkami palców dotknęłam mego odbicia, lekko uśmiechając się.
- Będzie dobrze, zobaczysz - Szepnęłam i opuściłam pomieszczenie.
- Nicole? Jesteś tu? - Usłyszałam głos matki.
- Nie wchodź tu! - Krzyknęłam, a po chwili ona znalazła się koło mnie.
- Znowu piłaś? - Zapytała zdenerwowana.
- Zostaw mnie w spokoju! - Podeszłam do okna.
- Jeszcze raz, a..
- A co? - Powiedziałam przerywając jej.
- Nicole wracaj tu! - Krzyknęła matka, widząc jak wychodzę z pokoju.
- Dajcie wy mi wszyscy spokój! - Wyszłam trzaskając drzwiami.
Biegłam wzdłuż wielkiego parku, nie patrząc na nic. Nagle wpadałam na kogoś.
- Przepraszam - Powiedziałam, nie obracając się za siebie.
Usiadłam na pobliskiej ławce. Łzy leciały po polikach. Co chwile je ścierałam, gdy zauważyłam jak ktoś się do mnie przysiada.
- Hej, przepraszam. Wpadłaś na mnie i chyba coś ci wyleciało - Powiedział nieznajomy podając mi jakiś zeszyt.
- Dziękuję - Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Coś się stało? - Zapytał.
- Nie - Powiedziałam wrogo.
- Przepraszam nie powinienem pytać - Zawstydzony wstał.
Chciał już odejść, gdy w ostatniej chwili wreszcie odważyłam się coś powiedzieć.
- Nie, przepraszaj. Może się przysiądziesz? - Powiedziałam patrząc na niego.
- Jestem Niall - Powiedział przy czym uśmiechnął się szczerze.
- Nicole - Odwzajemniłam uśmiech.

Taki se krótki.. Ale Następne będą dłuższe
W końcu to prolog, jest krótki :)
Proszę komentujcie.



piątek, 17 stycznia 2014

Bohaterowie!


Nicole ( Niki ) - brunetka o wspaniałej urodzie. Jest irytująca jednak dla przyjaciół próbuje być miła. Od dwóch lat ma problemy ze szkołą, przez co ją wyrzucili. Tnie się, pije alkohol i pali.













Caroline ( Carol ) - Blondynka o także nieziemskiej urodzie. Ta jest małym przeciwieństwem Nicole. Jest miła, ale umie dać w kość. Dla swojej przyjaciółki zrobi wszystko. Spożywa alkohol.













Niall Horan - Wszyscy uważają go za
uśmiechniętego i zabawnego chłopaka. Jednak ma problemy z okalaczaniem się i alkoholem. Śpiewa w zespole One Direction 















POZOSTALI :
One Direction
Mama - Lucy'a Gilbert
Tata - John Gilbert i inni.

Biorę się za prolog :)






czwartek, 16 stycznia 2014

Początek..

Zaczynam nową przygodę tym razem z Niallerem! Mój ostatni blog był o Harry'm, ale potrzebowałam zmian, dlatego go usunęłam i postanowiłam stworzyć całkiem nowego, bloga oczywiście. Rozdziały będę dodawać co tydzień : ) Czyli co poniedziałek. Jeżeli macie jakieś pytania to tutaj macie mojego twitter'a i aska.
Twitter - https://twitter.com/JesicaKoodziej
Ask.fm - http://ask.fm/Jesica1999K

Tak, więc biorę się za prolog :)